Neoprezbiterzy z Żarnowa

Dodano: wtorek, 08 listopada 2011

Parafia św. Mikołaja w Żarnowie od wielu lat cieszy się dużą ilością powołań kapłańskich. Jest to niewątpliwa zasługa księży zatrudnionych w żarnowskiej parafii, ale też bardzo religijnego środowiska lokalnego, a zwłaszcza zaangażowanych w życie Kościoła lokalnego rodzin. Co kilka lat mury seminaryjne (początkowo z Sandomierza, a od 1992 roku z Radomia) opuszczają młodzi księża, pochodzący z Żarnowa lub okolic. W sposób szczególny identyfikują się oni ze swym miejscem pochodzenia, promując je w różnych miejscach. Nie jest tajemnicą, iż wykładowcą w Katedrze Katechetyki Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu jest ks. dr Stanisław Piekielnik, pełniący wiele odpowiedzialnych funkcji w Diecezji, w tym również stanowisko wicedyrektora Radia Plus oraz twórcy i administratora portalu internetowego Diecezji Radomskiej. W jego ślad idą kolejni młodzi mężczyźni, absolwenci żarnowskich szkół.

 

 

W 2011 roku seminarium opuściło aż dwóch naszych parafian – Robert Ciekanowski i Paweł Twardowski, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Z kronikarskiego obowiązku, należy zatem odnotować ten fakt. 28 maja 2011 roku w Bazylice pw. św. Kazimierza w Radomiu odbyły się święcenia kapłańskie. Biskup Henryk Tomasik udzielił ich 23 diakonom, którzy zakończyli sześcioletnią formację w radomskim Wyższym Seminarium Duchownym. 29 maja Mszę świętą prymicyjną w kościele św. Mikołaja w Żarnowie odprawił ks. Paweł Twardowski, a 5 czerwca – ks. Robert Ciekanowski. Tym ważnym wydarzeniom w żarnowskiej świątyni towarzyszyły tłumy wiernych.

 

 

Ks. mgr Paweł Twardowski urodził się 23 kwietnia 1986 roku w Opocznie. Pochodzi z Topolic, miejscowości w gminie Żarnów, słynącej z licznych powołań kapłańskich. Jest młodym, niezmiernie utalentowanym poetą, znanym w środowisku duchownych. Pisze znakomite wiersze, niestety mało znane w Żarnowie. Jako motto swojego nowego kapłańskiego życia przyjął słowa: „Ty ścieżkę życia mi ukarzesz, pełnię radości przy Tobie i wieczne szczęście po Twojej prawicy” (Ps 16,11). Obecnie jest wikarym w parafii p.w. Zesłania Ducha Świętego w Radomiu.

 

Ks. mgr Robert Ciekanowski urodził się 17 maja 1977 roku w Opocznie. Pochodzi z miejscowości Sielec k. Żarnowa. Przed wstąpieniem do seminarium ukończył studia na Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach – Filia w Piotrkowie Trybunalskim i został mgr historii. Od lat pasjonuje się dziejami naszej rodzinnej ziemi. Jako motto swojego nowego kapłańskiego życia przyjął słowa: „Bierz udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa” (2Tm 2,3). Obecnie jest wikarym w parafii św. Zygmunta w Siennie (powiat lipski).

 

 

         Ks. mgr Robert Ciekanowski           Ks. mgr Paweł Twardowski

Niżej prezentujemy fragmenty twórczości poetyckiej ks. Pawła Twardowskiego. Zachęcamy do lektury…

Pierwsze „Nie”

Jedno krótkie słowo,
Wypowiedziane prosto w oczy,
Wykrzyczane ustami pychy,
Jedno krótkie słowo… nieodwołalne…

Pradawna wojna,
Toczona ponad światem,
Niszcząca jedność w duchowym stworzeniu,
Pradawna wojna… niezakończona…

Wielki upadek,
Tego, co światło na obłokach nosił,
Najpiękniejszego, który chciał być większy,
Wielki upadek… powracający…

Otchłań rozpaczy,
Gdzie mroki budzą i mówią dobranoc,
Skąd miłość uciekła, odeszła nadzieja,
Otchłań rozpaczy… bezpowrotna…

Gdzie kwitnie dusza…

Choćbym się znalazł w najpiękniejszym miejscu,
Gdzie każde spojrzenie rodzi czysty zachwyt,
I potrafi zmiękczyć serce barbarzyńcy,
Sprawić, ze kamień zakwitnie przydrożny.
Gdzie powietrze śpiewa melodię przeszłości,
Jakiej dziś nie zanuci nawet jeden oddech,
Gdzie lśni piękno Boga i geniusz człowieka,
Potęga i lekkość tańczą w jednym rytmie,
I bawią się mity na balu historii…

Choćbym to widział i tańczył z mitami,
Zachwycał się pięknem i podziwiał geniusz,
Słuchał melodii, rwał kwiaty z kamieni,
Czuł jak mięknie serce zroszone zachwytem,
Nie będę szczęśliwy, bo to obca ziemia,
Choć piękna – nie moja…
Dusza kwitnie tylko w ojczystym ogrodzie…

Pieśń popiołu

Wyrwany z kształtu i piękna stworzenia,
Wysypany w nieszczelne granice bezładu,
Wypalony z tego czym byłem wśród żywych,
Ja, proch bezszelestny szeptem do was wołam.

Szarą pieśnią nazwijcie to moje wołanie,
Szarą ale barwną kolorami cieni,
Pieśnią bez refrenu – cała jest refrenem,
Powstaje i ginie potem znów powstaje…
Koło początku toczy się bez końca,
Choć niejeden koniec napotyka w drodze.

Melodia uboga lecz z bogactwem dźwięków,
Wysokich i niskich w taktach popielatych…

Zaśpiewam moją piosnkę z lekkością powiewu,
Który nazwał ktoś kiedyś tchnieniem życia w raju,
Ktoś nazwał lecz Ktoś inny tchnął ten powiew we mnie,
I odtąd będąc prochem już nie byłem prochem,
Śpiewałem swą piosenkę i byłem szczęśliwy,
A w tym szczęściu płaczu i śmiechu nie brakło.

Pewnego dnia Dyrygent dał znak taki dziwny,
Zatrzymał melodię… a pieśń poszła dalej…
I trwa teraz bezgłośna tylko wy widzicie,
Jak śpiewam w martwej ciszy sam siebie nie słysząc.

Nie jestem smutny choć się nie uśmiecham,
Smutek się nie wedrze na mój koncert szary,
Bo zbliża się finał który wstrząśnie prochem,
I wzbije w powietrze tumany bezkształtne,
Które się zamienią w złociste przestworza,
I pieśń wyciszona która nie zamilkła,
Wystrzeli melodią jak feniks z popiołów.

Ja wtedy i wy wszyscy którzy mną będziecie,
Z prochu powstaniemy lecz nie tak jak dawniej,
Po tym przebudzeniu nie zaśniemy więcej…

Monolog

Jak Cię opisać, zaśpiewać, malować?
Jak o Tobie mówić? Mówić o Tobie?!
Mówić milczeniem…
Milczeniem wyrazić tysiąc słów niezbędnych.

Jak Ciebie słuchać, jak Twój głos rozpoznać?
Jak Cię usłyszeć, skoro wszyscy krzyczą?
I każdy ma rację – przynajmniej tak mówią…
Słuchać Milczącego…
W milczeniu usłyszeć siłę Twego głosu.

Jak Cię zobaczyć, gdy nikt Cię nie widział?
Jak Ci spojrzeć w oczy i twarz tajemniczą?
Jak patrzeć na Ciebie?! Jesteś niewidzialny…
Spojrzeć na człowieka…
I w każdym człowieku dostrzec Twoje oczy
I twarz taką samą, choć w tysiącu twarzy.

Gdy już o Tobie mówię, słyszę Cię i widzę,
Jak iść za Tobą? Przecież mnie wołałeś…
Jak ruszyć z miejsca próbując dogonić?
Dogonić ideał?! A może wyprzedzić?
Niektórzy wyprzedzili – przynajmniej tak mówią…

A ja idę wolno… bo kiedyś słyszałem,
Że Ty powolutku wchodziłeś na górę…

Dialog

– Jestem jednym z was…
– Ty? Nie znamy cię.
– Tak jak wy słyszałem głos…
– Przecież do Ciebie nikt się nie odzywa.
– Tak jak wy ruszyłem w drogę i szedłem razem z wami…
– Nie pamiętamy cię.
– Tak jak wy skręcałem w boczne drogi i wracałem razem z wami…
– Myśmy nigdzie nie skręcali.
– Tak jak wy nosiłem czarną zbroję i z Nim siedziałem przy okrągłym stole…
– Żaden z nas Cię tam nie widział.
– Tak jak Wy walczyłem z wrogiem światła…
– Nie było cię na placu boju.
– Upadłem tam, a wyście poszli dalej…
– Człowieku! Nie wiemy o czym mówisz!
– Wiecie, lecz się nigdy do mnie nie przyznacie…
– On bredzi.
– A ja zawsze będę jednym z was…
– To wariat!
– Waszym wyrzutem sumienia…