Promocja książki Kazimierza i Krzysztofa Grochulskich „Wspomnienia”

Dodano: niedziela, 03 kwietnia 2011

Podczas jednej z licznych uroczystości, organizowanych przez Klub Aktywnego Seniora w Żarnowie, odbyła się promocja książki „Wspomnienia”, napisanej wspólnie przez Ojca i Syna – Kazimierza i Krzysztofa Grochulskich z Żarnowa. Ich dom rodzinny znajduje się przy ulicy 17 stycznia w Żarnowie. Nieżyjący już Kazimierz Grochulski przez szereg lat prowadził osobiste zapiski, które potem skrzętnie zebrał, opracował i znakomicie uzupełnił jego syn Krzysztof, który w 2008 roku wydał we Włocławku książkę „Wspomnienia”.
Krzysztof Grochulski urodził się 18 czerwca 1944 roku w Żarnowie. W latach 1951 – 1958 był uczniem miejscowej szkoły podstawowej, a latach 1958 – 1963 uczęszczał do Technikum Skórzanego w Nowym Targu, prowadzonemu przez Centralny Związek Spółdzielczości Pracy w Warszawie. W 1963 roku rozpoczął studia na Politechnice Łódzkiej na kierunku chemii ogólnej (w zakładzie polimerów). Studia ukończył w 1969 roku i obronił pracę magisterską „Technologia polimerów krzemoorganicznych”.

Pierwszą pracę podjął w Zakładzie Farb i Lakierów we Włocławku. Pracując zawodowo – nieustannie się kształcił, m.in. ukończył 4-letnie studia na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu i Studium Życia Rodzinnego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Później pracował m.in. w Laboratorium Porcelany. Zdecydował się na powrót do pracy w Fabryce Farb i Lakierów, której późniejsza „Nobiles” jest powszechnie znana w Polsce. Podjął również pracę w International Paint LTD – grupa AKZO. Obowiązki zawodowe wiązały się z licznymi wyjazdami szkoleniowymi za granicę. W swoim dorobku zawodowym ma kilka patentów w zakresie chemii polimerów i farb.

Mgr inż. Krzysztof Grochulski jest człowiekiem bardzo wykształconym, życzliwym, znakomicie zorganizowanym, o ujmującej osobowości. Dla młodych ludzi winien być przykładem zaangażowania i konsekwencji w dążeniu do wyznaczonego celu. Cechuje go miłość do swej rodzinnej ziemi i przywiązanie do tradycji. Mimo, iż od lat nie mieszka w Żarnowie, to jednak z wielką radością odwiedza swe gniazdo rodzinne.
Poniżej – fragmenty książki „Wspomnienia”:

Lata drugiej wojny światowej w Żarnowie…

Budynki były niskie, murowane upstrzone drzwiami, w których było mnóstwo sklepów, jatek i warsztatów.
Żarnów był także osadą żydowską, gdzie niewielką większość stanowili Polacy. Od dawna odbywały się tu targi w poniedziałki i to targi duże, na które zjeżdżali się okoliczni mieszkańcy wiosek i liczni handlarze. Żydzi zajmowali większość zabudowań wokół rynku i zmonopolizowali handel, za wyjątkiem oczywiście masarni i sklepów z mięsem i wędlinami wieprzowymi. (…) Należy wspomnieć, że na miejscu obecnej szkoły był wysoki obiekt synagogi, mniej więcej 20×20 – ośrodek życia religijnego, kulturalnego i gospodarczego żarnowskich Żydów.
Ludność polska zajmowała się przeważnie handlem i rzemiosłem, traktując uprawę roli jako zajęcie dodatkowe, wyraźnie ją zaniedbując. Najczęściej spotykani rzemieślnicy to kowal, stolarz, bednarz, ślusarz i szewc. Część ludności polskiej zajmowała się furmaństwem. Duże targi ułatwiały zbyt wytwarzanych towarów, po które zjeżdżali nabywcy z bliższych i dalszych okolic. Tu można było kupić stoły, skrzynie, szafy, łóżka, także te toczone i rzeźbione, rzeźbione i politurowane ławki dla Kościołów i dla „panów” we dworach. Oddzielną grupę stanowili handlarze świniami i bydłem, a także owcami. Niektórzy z nich dokonywali skupu i wywozili żywe sztuki do Piotrkowa Trybunalskiego i Łodzi do większych zakładów masarskich, inni ubijali zakupiony żywiec i przerabiali do sprzedaży na miejscu lub wyjeżdżali na targi do Opoczna, Sulejowa czy Radoszyc.
W tych warunkach niektórzy rolnicy dorabiali trudniąc się furmaństwem, przywożąc i wywożąc towary. Środowisko takie wytworzyło czy raczej pogłębiło przekonanie o jakiejś wyższości ludzi z Żarnowa nad ludnością zamieszkując a okoliczne wioski. Napisałem „pogłębiło”, bo uważam, że ludzie podgrodzia zawsze uważali się za lepszych, jako ludzie w pełni wolni. Wychowanie w takiej tradycji pozostało w zasadzie do dziś, nawet jeśli nie jest wyraźnie artykułowane. Wyrażało się to np. w tym, że żarnowski „obywatel” nie żenił się na wsi u „chamów”, ale zawsze w Żarnowie.
Tak więc i ja urodzony w Żarnowie, zaliczałem się do tzw. obywateli i jestem spokrewniony z wszystkim starymi rodami Żarnowa.
Środowisko handlarzy wytworzyło specyficzny styl życia, w którym ceniono cwaniactwo, a nawet umiejętność oszukiwania. Lekceważono zasady zwykłej uczciwości i ośmieszano ludzi, którzy nie potrafili „zarobić”. Dewizą było zarobić za wszelką cenę i obnosić się z tym przy piciu, kartach i innych rozrywkach. Często na ustach pojawiało się hasło „mnie na to stać”. Rozprzestrzeniało się pijaństwo, karciarstwo, awantury oraz zaniedbywanie domu i rodziny.
Żydzi, jak wszędzie, stanowili wydzieloną zwartą grupę. Łączył ich z Polakami tylko handel, który niemal całkowicie opanowali. W ich rękach znalazł się handel tkaninami, wszelką galanterią, wyrobami chemicznymi, cukiernictwo itp. Dysponowali też zakładami rzemieślniczymi typu rymarstwo, krawiectwo czy tapicerstwo. Zwykle dysponowali większym kapitałem, który był wynikiem umiejętności oszczędzania i lokowania kapitału w opłacalne przedsięwzięcia. Cechowała ich wyjątkowa solidarność. Nawet jeśli były wśród nich kłótnie, nikt z Polaków o nich nie wiedział. W sporach między Żydami rozstrzygał rabin i kahał,
W Żarnowie ludziom żyło się dobrze, prowadzono bardzo intensywny handel z Warszawą, sprzedając tam artykuły rolno-spożywcze i przywożąc stamtąd artykuły przemysłowe. Po założeniu getta rozpoczął się intensywny handel z Żydami. Za przekazywana żywność Polacy otrzymywali określone kontakty i pewne technologie (produkcja mydła, wyprawa skór), by prowadzić zakłady opuszczone przez Żydów. Oczywiście informacje te były przekazywane w sytuacji wymuszonej i tylko zaufanym Polakom. W getcie panował straszny głód, cierpieli go zwłaszcza najbiedniejsi Żydzi. Oni to, nie zważając na śmierć, wychodzili z getta i żebrali, a czasem kradli ziemniaki czy karmę dla świń… Zaczęły się szerzyć choroby zakaźne, zwłaszcza tyfus.
Ogromna ciasnota pomieszczeń getta, brud i głód spowodowały straszne żniwo śmierci. W kilku budynkach i bożnicy mieściło się 2000 Żydów. Pomoc Polaków bywała bezinteresowna, często jednak żerowali na nędzy Żydów, wymuszając za pomoc cenne rzeczy, zwłaszcza złoto. W 1943 roku (chyba sierpień) Niemcy zlikwidowali getto, wywożąc Żydów podwodami do Opoczna. Sznur wozów konnych ciągnął się na przestrzeni 3 km. Przy likwidacji getta zabito wielu Żydów, zwłaszcza starych, niedołężnych, a nawet dzieci. Zastanawiające było dla mnie to, że do tej operacji przyjechało kilku Niemców (ok. 10). Najbrudniejszą robotę wykonała milicja żydowska, którą po dwóch tygodniach zabrano. W mordach na Żydach z Żarnowa wsławił się Niemiec zwany Morycem. Był sadystą, mordował i strzelał do Żydów dla przyjemności. Po wywiezieniu Żydów niektórzy Polacy zaczęli przeszukiwać mieszkania co bogatszych Żydów, ale nic tam nie znaleźli. Bogaci Żydzi zostawiali drogocenne rzeczy u zaufanych Polaków, mając nadzieję, że mimo wszystko wrócą…